poniedziałek, 16 maja 2011

GANG GANG DANCE - "Eye Contact"

I oto wreszcie kolejny longplay kwartetu z Brooklynu. Przesłuchawszy płytę pierwszy raz jedyne co wyłowiłam, to wszech ogarniający synthpop. Osobiście, mnie to cieszy, jednakże jestem świadoma, że ten właśnie synthpop mógł odstraszyć wielu potencjalnych słuchaczy.

Techniczna strona jest świetna, nic nie skrzeczy, nie wyskakują jakieś dziwne stwory. Wszystko jest jak najbardziej dobre, idealne, ale nie niesie ze sobą tej wyczekiwanej dawki zaskoczenia.
Porównując "Eye Contact" z poprzednią płytą, ta niesie lekki niedosyt. Zapewne jest to spowodowane moimi osobistymi strasznie wygórowanymi oczekiwaniami. Poziom narzucony przez poprzednią płytę był wysoki, co tłumaczy kosmiczne wymagania, jednak dali radę!

Co nie zmienia faktu że "Eye Contact" jest jedną z najlepszych płyt tego roku i nie raz umili nam wakacyjne wieczory.

Każdy utwór jest jak małe arcydzieło, można słuchać, słuchać i słuchać, dalej odczuwając radość z obcowania z muzyką, a nie znużenie.

Recepta na udany majowy wieczór?
Siadaj i słuchaj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz